Czas
ma to do siebie, że kiedy bawimy się dobrze, wypoczywamy, mija bardzo szybko,
ale jeśli czegoś nie chcemy rzecz, którą chcemy odwlec jak najdalej przychodzi
natychmiast. A co jeśli ta „rzecz”, a raczej ta sytuacja będzie trwała przez
kolejne 162 dni? Ktoś chętny do komentarza?
Najbardziej
irytują mnie jeśli ktoś do mnie mówi „wyluzuj” albo „olej to”. Zazwyczaj mówią
to osoby, które same tego zrobić nie potrafią. Jeśli nie jesteś w czyjejś
skórze nie wiesz co ta osoba czuje i co przeżywa. Większość ludzi macha już na
mnie ręką bo wie, że mam zdolność do nakręcania się i wyolbrzymiania.
Przyznaję, że zazwyczaj tak jest (powinnam już z tego wyrosnąć, ale nie
potrafię), ale w takich sytuacjach moja podświadomość podpowiada mi, że może
się uda, ale tym razem jedyne co robi podświadomość to mówi „Nie dasz
rady!!!Uciekaj!!!”. Niestety nie mogę uciec bo nie mam dokąd, dlatego powstał
ten blog. Będę opisywać swoje rozterki, ale też rzeczy, które mnie fascynują.
Przykład
z wczoraj. Od jakiegoś czasu chciałam kupić sobie smartwatcha, ale oczywiście
takiego za maksymalnie 500 zł. Nie byłam do końca pewna czy taki gadżet mi się
przyda, ale z drugiej strony potrzebowałam czegoś co będzie mnie informowało,
że ktoś do mnie dzwonił kiedy będę w drugim budynku w pracy (pracuje w miejscu,
gdzie do głównego budynku trzeba przejść kilkanaście metrów). Nie mam nawyku
również brania ze sobą telefonu wszędzie (włączania dźwięku itd.), a miałam
kilka takich sytuacji, że przegapiłam kilka ważnych rozmów. Pomyślałam, że taki
smartwatch może być całkiem przydatny. Problem polegał na tym, że wszystkie te „zegarki”
przypominały raczej busole na ogromne męskie nadgarstki, zatem moje miniaturowe
wyglądałyby przekomicznie. Oczywiście producenci skupiają się raczej na dużych
ekranach i całej masy „bajerach”, których większość nie używa. Moim obiektem
zainteresowania stał ale Apple Watch 38 mm, ale jego cena sprawiła, że musiałam
porzucić to marzenie. Szukałam zatem dalej. Po jakimś czasie trafiłam na
produkt nieznany mi dotąd czyli MyKronoz ZeCircele 2. Mały, zgrabny i
elegancki. Nie było w nim zbyt wielu ekstrasów, ale miał informować mnie o tym
czego oczekiwałam- sms, telefon, wiadomość na FB. Kupiłam go w pobliskim elektro
markecie za niecałe 300 zł. Wróciłam do domu szczęśliwa i podekscytowana.
Sparowałam go ze swoim telefonem i wszystko byłoby idealnie gdyby nie fakt, że
momencie kiedy oddaliłam się od telefonu na jakieś 6 metrów na ekranie smartwatcha
pojawił się komunikat disconnect. Pomyślałam, że to nic, sparowałam znowu i za
chwilę identyczna sytuacja. Musiałam przekopać wiele wątków FAQ na stronie
producenta, że dokopać się do informacji, że maksymalna odległość od telefonu 5
metrów. Dzisiaj zegarek wrócił do sklepu, a do mnie wróciło 300 zł. Szkoda, bo
design mi odpowiadał, ale jak mam np. biegać z zegarkiem skoro po ponownym
sparowaniu mój dystans zostanie wyzerowany. Może jednak odkładanie pieniędzy na
droższy produkt ma większy sens?