Mamy nowy miesiąc, a zawsze
pierwszy dzień każdego miesiąca kojarzy mi się z początkiem czegoś nowego.
Można porównać to trochę do postanowień noworocznych, których zazwyczaj się nie
dotrzymuje. Człowiek obiecuje sobie, że będzie lepiej się odżywiał więcej
ćwiczył itd. Na początku jeszcze trochę się stara, próbuje, ale później przy
pierwszej okazji odpuszcza. Ja również jestem tego typu osobą. Najpierw układam
sobie bardzo skrupulatny plan działania (starając się aby wykonywane przeze mnie
czynności nie powtarzały się codziennie w ten sam sposób), którego trzymam się
przez kilka dni, ale wystarczy, że przydarzy mi się jeden dzień słabości albo
jakaś inna nieoczekiwana sytuacja i cały „grafik” upada. Później jest mi bardzo
trudno się zmobilizować do działania. Też tak macie? A może nie warto sobie
narzucać takich planów samodoskonalenia? Może warto płynąć z prądem? Z drugiej
strony kiedyś przez dłuższy czas udawało mi się trzymać własnego planu i dzięki
temu przeczytałam kilka książek (teraz uparcie twierdzę, że nie mam na ro czasu
;)), moje ciało było w lepszej kondycji i w ogóle czułam się lepiej. Jak tak
teraz o tym myślę to nie mogę sobie przypomnieć co sprawiło, że zawaliłam
grafik. Myślę, że pora ustawić sobie nowy grafik? To nie może być nic przypadkowego.
Muszę się bardzo dobrze zastanowić… Coś w tym jednak chyba jest, nowy miesiąc
nowa ja ;)