czwartek, 31 sierpnia 2017

27- idź na spacer!

27- idź na spacer!
Cześć! Wczorajszy dzień nie należał do najlepszych, ale skoro dzisiaj jest nowy dzień, a na dworze jest przyjemnie i ciepło postanowiłam to wykorzystać i pójść na krótki spacer. Świeże powietrze i otaczająca natura zawsze pomaga się wyluzować. Idźcie więc dzisiaj na spacer na pół godziny albo godzinę, to nie ma znaczenia. Idźcie do parku, na łąkę do lasu, obojętnie. Cieszcie się piękną pogodą bo zapewne niektórzy z was od poniedziałku wracają już do szkoły więc korzystajcie póki czas!

wtorek, 29 sierpnia 2017

26- kup sobie coś co sprawi Ci przyjemność

26- kup sobie coś co sprawi Ci przyjemność
Co sprawia najwięcej radości kobiecie (ale i nie tylko kobiecie)? Oczywiście, że zakupy! Pora żebyście kupiły sobie coś co sprawi wam przyjemność. Może to być ubranie, kosmetyk, a nawet coś pysznego! Ważne żebyście po wszystkim czuły się rewelacyjnie. Ja należę do maniaków kosmetycznych (pielęgnacyjnych) więc każde pójście do drogerii to dla mnie istna próba charakteru i silnej woli. Patrząc na pułki mam wrażenie, że w domu nie mam już niczego i wszystko jest mi natychmiast potrzebne (pomijam fakt, że po podliczeniu w kasie dostaje zawału). Postanowiłam trochę się uspokoić, ale nie rezygnować z przyjemności, zamówiłam więc subskrypcję beGlossy czyli pudełek dzięki którym można testować nieznane dotąd produkty. Uważam, że to całkiem fajny pomysł na poznanie nowych kosmetyków i zejście z utartych ścieżek. Obserwując stronę beGlossy zauważyłam, że pudełka wzbudzają wiele kontrowersji, jednym produkty się podobały inni grozili zerwaniem subskrypcji itd. Ja postanowiłam zaryzykować i po pewnych komplikacjach właśnie wczoraj dotarło do mnie moje pudełko. Musiałam troszkę dłużej poczekać ponieważ w wyniku jakiegoś błędu logistycznego wysyłka niektórych pudełek została przełożona, ale w zamian za to otrzymałam miniaturę kremu Vichy Slow Age z czego jestem zadowolona. Sierpniowe pudełko nosi nazwę Summer Smile i mimo, że moim zdaniem planowana wysyłka 22 sierpnia była trochę za późna na kosmetyki, które mogą się przydać na wakacjach (ponieważ lato niestety dobiega końca) to ja ze swojego „prezentu” jestem bardzo zadowolona. Pod spodem produkty, które znalazły się w środku!
Maszynka Gillette Venus Treasures. Uważam, że maszynek nigdy za mało, a tych jeszcze nie testowałam więc zrobię to z przyjemnością.
 Maseczka w płachcie od Garniera. Jeśli chodzi o maseczki w płachcie to jestem zdecydowaną fanką tych koreańskich od Skin79, ale tą też nie pogardzę.
Odżywka do włosów od Aussie. Mam dobre wspomnienia z tą marką więc ucieszyłam się, że mi się trafiła.
Krem na dzień BioLaven. Jeszcze nie testowałam tej marki,a krem na dzień właśnie mi się skończył więc jestem podwójnie zadowolona. Nowe i potrzebne ;)
Miniatura bazy pod makijaż. Jeśli chodzi o produkty makijażowe to zupełnie się na nich nie znam, nie znam też tej marki, ale z chęcią sprawdzę czy baza sprawdzi się u mnie. Moja cera jest problematyczna i makijaż długo się na niej nie utrzymuje więc tym bardziej jestem ciekawa. 
Cień do oczu od MIYO. Kolejny produkt, na którym się nie znam. Widząc paletę kolorystyczną proponowanych cieni w tej edycji pudełka byłam przerażona tym, że dostanę zielony albo niebieski cień, ale całe szczęście trafił się akceptowalny szary. Być może sprawdzi się na jakimś przyjęciu. 
Na koniec prezent dodatkowy, o którym pisałam wyżej czyli miniatórka kremu od Vichy, Slow Age.
 Szczerze mówiąc już nie mogę się doczekać kolejnej edycji ;)

niedziela, 27 sierpnia 2017

25- nie ma to jak peeling

25- nie ma to jak peeling
Kochani! Co możemy zrobić dla siebie po naprawdę ciężkim dniu? Była kąpiel, było oglądanie filmu animowanego, a co gdyby tak zrobić coś przyjemnego i przy okazji pożytecznego? Mam na myśli peeling całego ciała i nie chodzi o byle jaki peeling, a BodyBoom. To kawowe cudo jest po prostu rewelacyjne! Byłam sceptyczna co do tego typu produktów, ale wszystko się zmieniło po pierwszym zastosowaniu. Producent poleca stosowanie peelingu nie tylko na ciało, ale też na twarz, u mnie jednak to się nie sprawdziło ponieważ nawet przy mojej mieszanej cerze był po prostu za ostry. Skóra mojego ciała po zastosowaniu była po prostu jedwabiście miękka i fenomenalna w dotyku. Jeśli jeszcze nie stosowaliście koniecznie nadróbcie zaległości, a nie pożałujecie…i jeszcze jedno peeling BodyBoom to produkt polski!

piątek, 25 sierpnia 2017

24-bądź na bierząco i wejdź na Instagrama ;)

24-bądź na bierząco i wejdź na Instagrama ;)
Kochani! Wczoraj miało być inaczej, ale gorzej się poczułam i musiałam po prostu odpuścić sobie wpis. Teraz komunikat dla tych, którzy zaglądają na blog (a wiem, że już się was troszkę uzbierało i jestem przeszczęśliwa z tego powodu), teraz wpisy będą publikowane odrobinę rzadziej co dwa, a w najgorszym wypadku co trzy dni. W sumie nie jest źle prawda? Dalej będę kontynuować nasze wspólne „zadania” relaksacyjne, bo sprawia mi to wiele przyjemności. Jeśli chcecie wiedzieć co się u mnie aktualnie dzieje zapraszam na mojego Instagrama (@tarsylia_d) i moje InstaStory. Póki co jeszcze nie mogę zdradzić kim właściwie jestem, ale obiecuję, że w końcu się ujawnię!
Właśnie dotarło do mnie, że jutro minie dokładnie miesiąc odkąd założyłam tego bloga. Na początku było trochę depresyjnie i przygnębiająco, ale teraz skupiam się na pozytywnych aspektach tego co mnie otacza. Po co tracić czas na smutki? Pozdrawiam was serdecznie.   

środa, 23 sierpnia 2017

23- zostań ogrodnikiem

23- zostań ogrodnikiem
Jakiś czas temu bardzo chętnie do swojej diety włączałam awokado i pewnego dnia postanowiłam zachować dorodną pestkę. Od jakiegoś czasu nosiłam się z zamiarem wyhodowania własnego owocu w domu (jedyne co samodzielnie wyhodowałam to fasola w szkole podstawowej, ale to robili chyba wszyscy). Poczekałam aż pestka wyschnie i dokładnie 17 czerwca używając „instrukcji”  z Internetu wbiłam trzy wykałaczki w pestkę i „zasadziłam” owoc w szklance wody. Z początku w to nie wierzyłam, ale stwierdziłam, że spróbuję. Szczerze mówiąc nie było w tym nic wymagającego, wystarczyło pilnować żeby dół nasiona był w wodzie i czekać. W owej instrukcji było napisane, że pestka pęknie po około 4-6 tygodniach, ale u mnie to trwało odrobinkę dłużej. Powiem szczerze, że kiedy pestka pękła, a z nasiona zaczął wychodzić mały korzonek byłam prze szczęśliwa! Taka mała rzecz, a cieszy. Czekałam aż korzonek zrobi się dłuższy i gotowy do posadzenia w doniczce i dziś zasadziłam nasionko w ziemi! Uwierzcie mi, że jeśli moje awokado wypuści pierwszą gałązkę nazwę się domowym ogrodnikiem. Prace ogrodnicze naprawdę relaksują. Pozwalają wędrować myślą swobodnie krążyć po naszej głowie, a przy okazji robimy coś pożytecznego. Zachęcam do posadzenia własnego awokado lub czegokolwiek o czym tylko marzycie ;) 



wtorek, 22 sierpnia 2017

22- poczuj się jak dziecko!

22- poczuj się jak dziecko!
 
A gdyby tak znowu poczuć się jak dziecko? Może pewnego wieczora wybrać zamiast Doktora House lub kryminału swoją ulubioną kreskówkę, nawet taką z dzieciństwa? Może to się wydać śmieszne, bo przecież wszyscy jesteśmy tacy dorośli i w ogóle nie wypada (a jak tylko puszczą w telewizji Shreka albo Epokę Lodowcową to siadamy przed telewizorem, prawda? ;)) bla, bla, bla…Guzik prawda! W ramach relaksu i odprężenia wybieramy swoją ulubioną kreskówkę i oglądamy zapominając na chwilę o Facebooku i Instagramie. Ja wybrałam Meridę Waleczną (tak wiem, to nie jest bajka z mojego dzieciństwa). Dlaczego właśnie Merida? A to dlatego, że ta dziewczyna jest zawzięta, zabawna i zdeterminowana. Wcale nie ugania się za księciem tylko bierze sprawy w swojej ręce. Fakt, że najpierw trochę nabroiła, ale czy w życiu nie jest identycznie? Najpierw coś palniemy bez zastanowienia, a później dwoimy się i troimy żeby to naprawić. Wybierzcie dowolną ukochaną kreskówkę i po prostu dajcie się ponieść. Miłego oglądania!

poniedziałek, 21 sierpnia 2017

21- joga na stres i relaks

21- joga na stres i relaks

Kolejnym sposobem na relaks jest joga. Jakiś czas temu uczęszczałam na zajęcia raz w tygodniu ponieważ były organizowane za darmo w mojej miejscowości. Z początku to była tylko ciekawość i chęć sprawdzenia czy to coś co przypadnie mi do gustu. Po pierwszych zajęciach pomyślałam, że w życiu nie zrobię tzw. deski czy nie dotknę głową do kolan, ale z czasem szło mi coraz lepiej i zaczęło mi się bardzo podobać. Po jodze czułam się świetnie, a przede wszystkim bardzo lekko. Było mi niezmiernie żal kiedy zajęcia się skończyły, a na te organizowane w pobliskim mieście najzwyczajniej nie było mnie stać. Muszę jednak zwrócić waszą uwagę, że samodzielne ćwiczenie jogi w domu w niczym nie przypomina ćwiczeń na Sali z grupą. Przede wszystkim dlatego, że jogin w razie jakichkolwiek trudności pomaga nam utrzymać pozycję albo poprawi jeśli robimy coś nieprawidłowo, co najważniejsze uchroni nas przed zrobieniem sobie krzywdy. Mimo wszystko w polecam wam filmik powyżej. Ćwiczenia nie są wymagające, relaksują i być może przekonają was do zapisania się na prawdziwe zajęcia.

niedziela, 20 sierpnia 2017

20- coś szybkiego i pysznego!

20- coś szybkiego i pysznego!
Kochani! Wybaczcie, ale wczoraj wieczorem nie czułam się najlepiej, ale zanim do tego doszło zdążyła jeszcze przygotować posiłek, który może być traktowany jako forma relaksu. Być może moje danie nie należy do najzdrowszych, ale jest bardzo pyszne.
Do przygotowania potrzebujemy:
Jedną dużą pierś kurczaka (lub dwie małe)
Pół opakowania makarony penne (pióra)
3-4 marchewki
Śmietanka 18% (małe opakowanie)
Sól i pieprz do smaku
Olej do smażenia
Pierś z kurczaka myjemy i kroimy w średniej wielości kostkę, odkładamy na talerzyk i solimy lub dodajemy maggi (jeśli ktoś lubi- ja na przykład bardzo). Kurczaka odstawiamy do lodówki na jakieś 20-30 min. W międzyczasie wstawiamy wodę na makaron, po czym bierzemy się za tarcie marchewek na grubych oczkach tarki. 

Kiedy makaron ugotuje nam się w osolonej wodzie, odcedzamy go i pozostawiamy do wystudzenia.
  Wyciągamy dużą patelnie i rozgrzewamy na niej 3 łyżki oleju, następnie na patelnię przekładamy kurczaka (jeśli był zamoczony w maggi należy ją wcześniej odcedzić) i smażymy na małym ogniu.
  Kiedy kurczak już się usmaży dodajemy na patelnię marchewkę i podlewamy całość odrobiną wody tak, aby marchew mogła się lekko ugotować i zmięknąć. Całość co jakiś czas mieszamy. Jeśli marchewka jest już miękka dolewamy do całości śmietankę i dodajemy pieprzu.   
 Całość naturalnie ponownie mieszamy. Na sam koniec dodajemy makaron i wszystko mieszamy! Jak widzicie przepis nie jest trudny, a czasami może stać się szybkim pomysłem na obiad kiedy nic innego nie przechodzi nam do głowy. Samczego!

piątek, 18 sierpnia 2017

19- maseczka węglowa

19-  maseczka węglowa
Ci którzy obserwują mojego Instagrama (@tarsylia_d) doskonale wiedzą o czym będzie dzisiejszy wpis. Dzisiaj znowu robimy coś dla siebie i tym czymś jest maseczka, a właściwie pasta węglowa od firmy Bielenda. Ten produkt możemy potraktować jako pastę myjącą, peeling albo maseczkę matującą. Używam jej raz w tygodniu i zazwyczaj jestem przerażona swoim diabelskim wizerunkiem w lustrze po jej nałożeniu. „Wytrzymuję” w niej jakieś 15 min po czym wszystko zmywam wykonując przy tym jeszcze drobny peeling całej twarzy. Mam cerę mieszaną ze skłonnością to przetłuszczania się, ale mam wrażenie, że gdybym stosowała tę pastę codziennie moja skóra uległaby przesuszeniu albo co gorsza podrażnieniu. Przyznaję, że nawet ją lubię, ale niestety nie wszystkie produkty od Bielendy mi odpowiadają. Zdecydowanie nie polecam dwufazowego płynu do demakijażu oczu. Mimo, że mam już go od jakiegoś czasu wciąż podrażnia moje oczy i nie do końca zmywa wodoodporny makijaż. Skusiłam się na niego po przeczytaniu pozytywnych opinii na Istagramie. Cóż nie zawsze należy kierować się opinią innych. Przetestowałam na własnej skórze i teraz wiem, że to nie dla mnie.  


czwartek, 17 sierpnia 2017

18- gorąca kąpiel!

18- gorąca kąpiel!
Pora na przyjemność numer cztery, czyli kąpiel z bąbelkami! Chyba nie ma nic przyjemniejszego niż ciepła woda, pachnące płyny czy sole. W kąpieli możemy zapomnieć o wszystkich troskach i problemach życia codziennego. Oczywiście nie tylko bąbelki się liczą, możemy ubarwić sobie czas spędzony w łazience świecami, muzyką, a nawet lampką wina. Ważne żeby to był czas tylko dla nas samych? Być może są wśród nas fanki gorących lub zimnych pryszniców, które ujędrniają skórę? Też jestem jak najbardziej za, chodzi o to żeby spędzić czas na przyjemności i mieć chwilę dla siebie.

środa, 16 sierpnia 2017

17- muzycznie

17- muzycznie
Jak być może zauważyliście ostatnio nie czuję się najlepiej, dlatego też wymyśliłam listę rzeczy, które robię codziennie dla własnej przyjemności i relaksu. Dzisiaj mamy dzień trzeci czyli słuchanie muzyki relaksacyjnej. W moim przypadku jest to muzyka klasyczna, którą uwielbiam od najmłodszych lat. Na moim iPhone oczywiście w większości znajdziecie muzykę rozrywkową, ale klasyka to coś co zostawiam na specjalne okazje. Wy możecie wybrać dowolne utwory, chodzi o to żeby się na chwilę wyłączyć i wsłuchać w ulubione dźwięki.

wtorek, 15 sierpnia 2017

16- relaks poprzez śmiech!

16- relaks poprzez śmiech!

Na mojej liście przyjemnością numer dwa jest obejrzenie kabaretu. Może być jeden skecz lub cały program. Dla siebie wybrałam cały program zatytułowany „Savoir vivre” mojego ulubionego kabaretu Hrabi. Tak się składa, że miałam kiedyś okazję zobaczyć ten kabaret na żywo i nawet porozmawiać z panią Joanną Kołaczkowską, która dla mnie jest królową humoru i satyry. Niezapomniane przeżycie! Powyżej zamieszczam skecz, który po prostu musicie zobaczyć.

15- tym razem trochę inaczej!

15- tym razem trochę inaczej!
Mimo, że nie jestem do końca pewna czy ktokolwiek zagląda na mój blog odczuwam potrzebę podzielenia się z wami nowymi informacjami. Po ostatnich wydarzeniach moje odliczanie znacznie się skróci. Podjęłam decyzję o skróceniu swojej męki. Tak będzie lepiej dla mnie i dla mojego zdrowia. Wiem, że życie nie należy do najłatwiejszych, ale to wcale nie znaczy, że zawsze musimy zgadzać się na złe traktowanie prawda? Niektórzy mogą potraktować to jako ucieczkę, ale mając na szali swoje nerwy i zdrowie lub marne grosze i złe traktowanie to wybieram to pierwsze. Moja ostatnia wizyta w szpitalu dała mi do myślenia i sprawiła, że podjęłam ostateczną decyzję.
Co jeszcze u mnie? No cóż przez prawie pięć dni nie miałam Internetu dlatego też nie mogłam publikować nowych postów, ale za to sporządziłam swoją listę codziennych przyjemności, które sprawią, że się zrelaksuję i trochę rozerwę. Być może ktoś z was zainspiruje się moimi umilaczami i stworzy własną listę na cały miesiąc?
Zaczęłam od czytania książki, której nie mogę skończyć ze względu na brak czasu i siły chodzi o „Zaprojektuj swój styl” Rachel Roy. Jest lekka i przyjemna, czyli taka która pozwala się maksymalnie zrelaksować, a przy okazji dowiedzieć się czegoś na temat tworzenia własnego stylu. Autorka na swoim przykładzie opowiada w jaki sposób tworzyła swój własny styl, co ją inspirowało i w jaki sposób osiągnęła sukces w biznesie mody. Rachel mówi nam, w czym będziemy wyglądać dobrze i to bez wielkich nakładów finansowych. Co najbardziej urzekło mnie w tej książce? To, że autorka jest święcie przekonana o tym, że skoro jej się udało to nam też! Budujące? Oczywiście!

środa, 9 sierpnia 2017

14 of 167

14 of 167


Zauważyłam, że nikt nie zagląda na bloga. To zabawne, ale z początku wcale mi na tym nie zależało, ale teraz… Świadomość, że ktoś czyta moje przemyślenia dodałaby mi otuchy. Z drugiej strony, jeśli ktoś z moich znajomych czytałby te żale to może lepiej będzie jeśli zostanie tak jak jest. Może powinnam zmienić kierunek, może powinnam zrezygnować? Czuję, że mam światu coś do przekazania, ale kiedy przychodzi co do czego nie wiem co napisać. Kiedyś czytałam książkę sławnego blogera, który stwierdził, że należy po prostu pisać. Pisać, pisać i jeszcze raz pisać, a w końcu konkretny kierunek się wyklaruje. Najdłużej prowadziłam lifestylowego bloga przez dziesięć miesięcy. Dzisiaj mija dwa tygodnie, a ja myślę, że już nie mam na to siły. Być może jest tak dlatego, że staram się publikować codziennie i umieszczać zdjęcia własnego autorstwa, na robienie których mam coraz mniej pomysłów. Nie wiem co dalej, ale będę starać się z całych sił żeby przetrwać ten czas. Jeśli pomyślę, że zostało 153 dni to zaczyna mnie mdlić. Ile jeszcze takich trudnych dni przede mną?

wtorek, 8 sierpnia 2017

13 of 167

13 of 167
Wciąż myślę, jakie życie jest ulotne, a nasze problemy błahe. Do czego zmierzam? No cóż dość młoda osoba z mojego otoczenia urodziła ostatnio dziecko i teraz sama walczy o życie. Nic tego nie zwiastowało. Po prostu dwa dni po porodzie źle się poczuła i teraz jest w śpiączce. Jedyne co wiem to to, że od kilku tygodni jest w śpiączce i tak naprawdę nie wiadomo co będzie dalej. Czy zastanawialiście się kiedykolwiek nad tym czym są wasze problemy przy prawdziwych ludzkich tragediach? Zazwyczaj o tym zapominamy prawda?

poniedziałek, 7 sierpnia 2017

12 of 167

12 of 167
Staram się powoli (ale to bardzo powoli) ogarniać siebie i swoje plany. Póki co muszę wytrzymać to co muszę wytrzymać czyli jeszcze 155 (3740 godzin) bardzo długich dni. Nie mam innego wyjścia, po prostu muszę to znieść i tyle. Oczywiście codziennie mam nadzieję, że to już ostatni dzień, ale wiem, że póki nie mam innej pracy to moja sytuacja nie ulegnie zmianie, ale nie o tym chciałam ;)
Jakiś czas temu wyznaczyłam sobie kilka „zadań” do wykonania dziennie, na które poświęcałam równe 30 min. Jakiego rodzaju to były zadania? No cóż, np. czytanie książki przez pół godziny, oglądanie jedynie 30 min dziennie jakiegoś filmu lub serialu (jeśli serial trwa więcej niż 30 min np. 45 to oglądałam całość), spędzanie czasu na powietrzu, oglądanie wiadomości w innym języku itd. Naprawdę nie ma znaczenia jakiego rodzaju zadania to będą, ważne żeby zachować pewnego rodzaju systematyczność. Co mnie zgubiło? Przede wszystkim to, że tych zadań było za mało i zbyt często się powtarzały i najzwyczajniej w świecie zaczęły mnie nudzić. Oczywiście prócz tego doszły jeszcze dodatkowe obowiązki zawodowe, które odebrały mi chęci na przyjemności, ale na tym podobno polega dorosłe życie. Nieważne. Mimo wszystko wszystkim polecam takie 30 min skupianie uwagi na jednej czynności.  

niedziela, 6 sierpnia 2017

11 of 167

11 of 167
Wczoraj spędziłam wieczór ze znajomymi i muszę przyznać, że te krótkie kilka godzin się wyluzowałam. Zawsze zastanawiam się jak to możliwe, że kiedy człowiek dobrze się bawi czas przerażająco przyspiesza, a kiedy chcemy żeby minął szybko wlecze się niemiłosiernie? Nigdy tego nie zrozumiem. Oczywiście w dalszym ciągu myśli kłębią się w mojej głowie. Nie mogę zrozumieć, nie mogę pojąć dlaczego to co się teraz wokół mnie dzieje w ogóle ma miejsca? Nie wiem. Podobno karma wraca, ale dlaczego w jednym momencie chrzani się wszystko? Muszę się czymś zająć, czymś co odwróci moje myśli od pracy i niestety blog to za mało. Jeszcze nie przygotowałam swojego miesięcznego planu, bo codzienność mnie trochę przytłoczyła (a to dopiero pierwszy tydzień z dwudziestu czterech). Tylko co tu robić? Kiedyś pisałam opowiadania do szuflady, ale kiedy ostatnio próbowałam zupełnie nie mogłam się na tym skupić, czytanie odwraca uwagę tylko na chwilę, a do ćwiczeń nie potrafię się zmobilizować, co więc robić?

piątek, 4 sierpnia 2017

10 of 167

10 of 167
Przetrwałam tydzień. Przez te kilka dni wiele się wydarzyło, przede wszystkim utwierdziłam się w przekonaniu, że to będzie najdłuższe pół już 158 dni w moim życiu. Co jeszcze? Robi mi się przykro kiedy o tym pomyślę, ale już teraz wiem, że nie ma czegoś takiego jak przyjaźń i zaufanie. Czy w tym przypadku po burzy wyjdzie słońce? Już chyba nie chcę tego wiedzieć, po prostu nie. Jutrzejszy wpis może się nie pojawić, mam inne zobowiązania i nie wiem czy znajdę czas na to żeby cokolwiek napisać, mimo wszystko postaram się :)

czwartek, 3 sierpnia 2017

9 of 167

9 of 167
Przyznaję, że dzisiaj miałam ogromną chęć sobie odpuścić wpis, ale pomyślałam, że jeśli odpuszczę sobie raz to zrobię to pewnie i jutro. Tak nie może być! Mimo tej wewnętrznej i zewnętrznej katorgi jaką teraz przechodzę, muszę coś napisać. Z tego co widzę, to nie wiele osób tu zagląda, ale wcale nie chodzi mi o liczbę „lajków” chociaż miło mi kiedy mój profil na Instagramie lubi kolejna osoba (z Facebookiem jest znacznie gorzej), ten projekt ma na celu przetrwanie obecnej sytuacji. Myślałam, żeby może zmienić trochę szablon bloga, ale nie wiem jak zrobić, żeby w obecnym wyświetlały się fragmenty tekstów. Nie wiem czy to jakiś błąd szablonu czy ja coś wcisnęłam przypadkowo. Jeśli ktoś ma jakiś pomysł proszę o kontakt na tarsyliad@gmail.com ;)

środa, 2 sierpnia 2017

8 of 167

8 of 167
Miało być optymistycznie i pouczająco, ale po prostu nie mogę, nie mogę i nie potrafię. To co się teraz wokół mnie dzieje przekracza moje wyobrażenia o rzeczywistości. Zaufanie nie istnieje, przyjaźni umiera i teraz nie wiem, z której strony jeszcze oberwę? Co się dzieje do cholery?! Czy wszechświat się na mnie uwziął? Nie wiem, nie rozumiem dlaczego? Na pewną są ludzie, którzy mają większe problemy ode mnie, ale czy i od nich ktoś jeszcze nie ma większych problemów? Nie wolno się nigdy do nikogo porównywać bo nie wiemy jak ta osoba się czuje i co przeżywa. Przesadzam? Wyolbrzymiam? Być może, ale w tej właśnie chwili to co się dzieje jest dla mnie nie do przyjęcia, aż trudno mi uwierzyć, że to się dzieje naprawdę… 

P.S. Jeśli macie ochotę zapraszam do obserwowania mojego Instagrama @tarsylia_d

wtorek, 1 sierpnia 2017

7 of 167

7 of 167
Mamy nowy miesiąc, a zawsze pierwszy dzień każdego miesiąca kojarzy mi się z początkiem czegoś nowego. Można porównać to trochę do postanowień noworocznych, których zazwyczaj się nie dotrzymuje. Człowiek obiecuje sobie, że będzie lepiej się odżywiał więcej ćwiczył itd. Na początku jeszcze trochę się stara, próbuje, ale później przy pierwszej okazji odpuszcza. Ja również jestem tego typu osobą. Najpierw układam sobie bardzo skrupulatny plan działania (starając się aby wykonywane przeze mnie czynności nie powtarzały się codziennie w ten sam sposób), którego trzymam się przez kilka dni, ale wystarczy, że przydarzy mi się jeden dzień słabości albo jakaś inna nieoczekiwana sytuacja i cały „grafik” upada. Później jest mi bardzo trudno się zmobilizować do działania. Też tak macie? A może nie warto sobie narzucać takich planów samodoskonalenia? Może warto płynąć z prądem? Z drugiej strony kiedyś przez dłuższy czas udawało mi się trzymać własnego planu i dzięki temu przeczytałam kilka książek (teraz uparcie twierdzę, że nie mam na ro czasu ;)), moje ciało było w lepszej kondycji i w ogóle czułam się lepiej. Jak tak teraz o tym myślę to nie mogę sobie przypomnieć co sprawiło, że zawaliłam grafik. Myślę, że pora ustawić sobie nowy grafik? To nie może być nic przypadkowego. Muszę się bardzo dobrze zastanowić… Coś w tym jednak chyba jest, nowy miesiąc nowa ja ;)