Przetrwałam tydzień. Przez te
kilka dni wiele się wydarzyło, przede wszystkim utwierdziłam się w przekonaniu,
że to będzie najdłuższe pół już 158 dni w moim życiu. Co jeszcze? Robi mi się
przykro kiedy o tym pomyślę, ale już teraz wiem, że nie ma czegoś takiego jak
przyjaźń i zaufanie. Czy w tym przypadku po burzy wyjdzie słońce? Już chyba nie
chcę tego wiedzieć, po prostu nie. Jutrzejszy wpis może się nie pojawić, mam
inne zobowiązania i nie wiem czy znajdę czas na to żeby cokolwiek napisać, mimo
wszystko postaram się :)