Wczoraj spędziłam wieczór ze
znajomymi i muszę przyznać, że te krótkie kilka godzin się wyluzowałam. Zawsze
zastanawiam się jak to możliwe, że kiedy człowiek dobrze się bawi czas
przerażająco przyspiesza, a kiedy chcemy żeby minął szybko wlecze się niemiłosiernie?
Nigdy tego nie zrozumiem. Oczywiście w dalszym ciągu myśli kłębią się w mojej
głowie. Nie mogę zrozumieć, nie mogę pojąć dlaczego to co się teraz wokół mnie
dzieje w ogóle ma miejsca? Nie wiem. Podobno karma wraca, ale dlaczego w jednym
momencie chrzani się wszystko? Muszę się czymś zająć, czymś co odwróci moje
myśli od pracy i niestety blog to za mało. Jeszcze nie przygotowałam swojego
miesięcznego planu, bo codzienność mnie trochę przytłoczyła (a to dopiero
pierwszy tydzień z dwudziestu czterech). Tylko co tu robić? Kiedyś pisałam
opowiadania do szuflady, ale kiedy ostatnio próbowałam zupełnie nie mogłam się
na tym skupić, czytanie odwraca uwagę tylko na chwilę, a do ćwiczeń nie
potrafię się zmobilizować, co więc robić?