Wciąż myślę, jakie życie jest
ulotne, a nasze problemy błahe. Do czego zmierzam? No cóż dość młoda osoba z
mojego otoczenia urodziła ostatnio dziecko i teraz sama walczy o życie. Nic
tego nie zwiastowało. Po prostu dwa dni po porodzie źle się poczuła i teraz
jest w śpiączce. Jedyne co wiem to to, że od kilku tygodni jest w śpiączce i
tak naprawdę nie wiadomo co będzie dalej. Czy zastanawialiście się kiedykolwiek
nad tym czym są wasze problemy przy prawdziwych ludzkich tragediach? Zazwyczaj
o tym zapominamy prawda?