Zauważyłam, że nikt nie zagląda
na bloga. To zabawne, ale z początku wcale mi na tym nie zależało, ale teraz…
Świadomość, że ktoś czyta moje przemyślenia dodałaby mi otuchy. Z drugiej
strony, jeśli ktoś z moich znajomych czytałby te żale to może lepiej będzie
jeśli zostanie tak jak jest. Może powinnam zmienić kierunek, może powinnam
zrezygnować? Czuję, że mam światu coś do przekazania, ale kiedy przychodzi co
do czego nie wiem co napisać. Kiedyś czytałam książkę sławnego blogera, który
stwierdził, że należy po prostu pisać. Pisać, pisać i jeszcze raz pisać, a w
końcu konkretny kierunek się wyklaruje. Najdłużej prowadziłam lifestylowego
bloga przez dziesięć miesięcy. Dzisiaj mija dwa tygodnie, a ja myślę, że już
nie mam na to siły. Być może jest tak dlatego, że staram się publikować
codziennie i umieszczać zdjęcia własnego autorstwa, na robienie których mam
coraz mniej pomysłów. Nie wiem co dalej, ale będę starać się z całych sił żeby
przetrwać ten czas. Jeśli pomyślę, że zostało 153 dni to zaczyna mnie mdlić.
Ile jeszcze takich trudnych dni przede mną?