Wybieracie się na imprezę?
Kreacja wybrana, makijaż obmyślony, a po wszystkim... no właśnie co? Nieważne
czy wracacie za godzinę czy nad ranem pamiętajcie o dokładnym demakijażu! Wasza
cera odczuje alkohol, dym papierosowy (nie ważne, że nie palicie) i warstwę
makijażu (na wieczorne wyjścia malujemy się przecież mocniej tak aby makijaż
wytrzymał całą noc). Po przebudzeniu powinniśmy naszej skórze wszystko
wynagrodzić. Nie ma nic lepszego od koreańskiej maseczki w płachcie. Ja
szczególnie lubię te od Skin79, są zabawne a skóra po nich jest jedwabiście
miękka i odżywiona. O maseczkach w płachcie pierwszy raz przeczytałam w książce
„Sekrety urody Koreanek”, Charlotte Cho. Po przeczytaniu tej książki stałam się
ogromną fanką kosmetyków azjatyckich. Żałuje, że w naszym kraju jest ich tak
mało, a jeśli już są dostępne to mają niebotyczne ceny! Wracając do tematu maseczki…
Jeśli nie macie pod ręką akurat tej koreańskiej to możecie sięgnąć po te od
Garnier! Jest świetna i każda z was może dopasować ją do swoich potrzeb.
Pamiętajcie aby nadmiar kosmetyku, którymi są nasączone rozprowadzić po całej
twarzy i dekolcie. Wasza skóra będzie wam za to wdzięczna, a wy poczujecie się
rewelacyjnie. A teraz bawcie się dobrze ;)