sobota, 9 września 2017

31- dzisiaj imperaza jutro maseczka w płachcie!

Wybieracie się na imprezę? Kreacja wybrana, makijaż obmyślony, a po wszystkim... no właśnie co? Nieważne czy wracacie za godzinę czy nad ranem pamiętajcie o dokładnym demakijażu! Wasza cera odczuje alkohol, dym papierosowy (nie ważne, że nie palicie) i warstwę makijażu (na wieczorne wyjścia malujemy się przecież mocniej tak aby makijaż wytrzymał całą noc). Po przebudzeniu powinniśmy naszej skórze wszystko wynagrodzić. Nie ma nic lepszego od koreańskiej maseczki w płachcie. Ja szczególnie lubię te od Skin79, są zabawne a skóra po nich jest jedwabiście miękka i odżywiona. O maseczkach w płachcie pierwszy raz przeczytałam w książce „Sekrety urody Koreanek”, Charlotte Cho. Po przeczytaniu tej książki stałam się ogromną fanką kosmetyków azjatyckich. Żałuje, że w naszym kraju jest ich tak mało, a jeśli już są dostępne to mają niebotyczne ceny! Wracając do tematu maseczki… Jeśli nie macie pod ręką akurat tej koreańskiej to możecie sięgnąć po te od Garnier! Jest świetna i każda z was może dopasować ją do swoich potrzeb. Pamiętajcie aby nadmiar kosmetyku, którymi są nasączone rozprowadzić po całej twarzy i dekolcie. Wasza skóra będzie wam za to wdzięczna, a wy poczujecie się rewelacyjnie. A teraz bawcie się dobrze ;)